Witam wszystkich, którzy poszukując tajemnic zieleni znaleźli się w naszym ogrodzie. To jest NASZ OGRÓD. NASZA PASJA. Nasz rodzinny kawałek zielonej przestrzeni. Mój, mojej żony Ani, naszego psa Hanuty i również naszych córek. Każdy ma tu swój mniejszy lub większy udział i każdy ma swój ukochany kącik.
Miłość do ogrodu, szpadla i roślin była we mnie chyba od zawsze. Odkąd pamiętam moi rodzice zawsze uprawiali swoją działkę z pasją, której nie da się opisać. Drzewka, krzewy, warzywnik pod gołym niebem i także szklarniowy, rozsady w specjalnych warunkach i ciągłe pomysły na biologiczne uprawy. Jeśli wyrasta się wśród pomidorów, papryk i równocześnie pomiędzy powojnikami i ciemiernikami to nie ma szans, żeby to w nas nie przetrwało. Więc kiedy dzieci były małe, na początek w wielkim mieście Wrocławiu był kawałek działki, który dzieliliśmy razem z sąsiadami walcząc z gliniastą glebą i ślimakami, głownie po to by w kryzysowych warunkach polskiej rzeczywistości cieszyć się własnymi owocami i warzywami. Ale już wówczas ogród warzywny znikał powoli na rzecz kwiatów i krzewów. Pierwsze narcyzy, tulipany i lilie zaczęły nie wystarczać, a potem nadszedł czas na zdecydowanie ogród wypoczynkowy. I tak pojawił się plan kupna nowej działki, która jest naszym drugim domem już ponad 10 lat. Najpierw to było tylko 300 m2 , które szybko się podwoiło i teraz mimo wielkiej chęci powiększenia powierzchni ogród ma swoje 6 arów.
Dużo, nie dużo? Stale za mało… Ciemierniki, róże i ostatnio powojniki w różnych postaciach są bezwzględnymi sprawcami stałych zmian. Jeszcze lilie i czosnki, o których nie mogę nic nie napisać, bo one też wypełniają kawałek tego świata. Dlatego ogród jest jak czary -za każdym razem widać cos innego, coś inaczej pachnie, coś wypuszcza pąki, a coś więdnie pozostawiając zmysły w oczekiwaniu na kolejne wrażenia…..